niewieloma rzeczami moge sie pochwalic, ale ze mam taka cere w tym wieku, to
uwazam ze, jest sie czym pochwalic. I na prosbe zeby napisac jak do tego doszlo
wzial sie ten post.
.Za lasami i gorami w epoce ciezkiego socjalizmu zyla sobie pewna rodzina, byly w niej same kobiety, babcia mama i ja. Ja bylam wtedy jeszcze piekna i mloda, moja mama tez piekna i mloda, bo na kazde urodziny miala 28 lat baaardzo dlugo, i moja babcia, ktora byla juz nie mloda, ale dalej byla kobieta z klasa, ktora miala zawsze duzo apaszek, kapeluszy, torebek no i rekawiczek. Jak bylo z babcia to nie wiem ale moja mama zawsze o siebie dbala, malowala oczy, ja przyznaje sie ze do dzisiaj maluje oczy kredka metoda mamy, zawsze byla henna robiona przezemnie, paznokcie zawsze pomalowane i rece i stopy zadbane.W tamtych czasach jak znacie z historii (sic!) na sklepowych polkach byl ocet i dzem, kosmetyki to nivea i krem F kupowany w aptece. zadnych gotowych maseczek, tonikow, kremow na dzien na noc, na popoludnie, pod oczy i na powieki NIC z tych rzeczy nie bylo. Ale byla oliwa, jajka miod, czasami cytryny , siemie lniane, platki owsiane (nienawidze do dzisiaj) bialy serek sie robilo samemu tak jak i kefir, no i byly drozdze, ktore pijalismy zamiast orenzady, zawsze staly na kredensie i czekaly na nas jak wpadniemy zziajani z dwora (u nas sie mowi, ze bylam na dworze, a nie na polu czy podworku)
Wracajac do zabiegow kosmetycznych zawsze w sobote robilysmy z mama maseczki na twarz i szyje, potem dolaczyla szwagierka. A robilo sie z wyzej wymienionych produktow, zaleznie od sezonu, stanu kasy rowniez. Mysle ze najwazniejsze bylo to ze robilysmy to regularnie, ile bylo smiechu jak nam platki owsiane odpadaly na podloge. Na szyje robilysmy sobie zawijanki, tzn lignina namoczona oliwa na to folia z woreczkow sniadaniowych i zawijalo sie to czymkolwiek. Tak pozawijane chodzilysmy przez kilka godzin dziennie, i do dzisiaj nie mam zmarszczek na szyji. I powiem wam ze do czasu wyemigrowania w 1988 roku na zachod. Uzywalam tylko kremu nivea!! Metoda na mlodosc calkiem tania ze tak powiem.
Dzisiaj jest inaczej, tu na zachodzie rzucilam sie na kremy Lancom, Dior un Co, ale nie trwalo dlugo jak jak zarzucilam ich stosowanie, bo uznalam ze to wyrzucanie niepotrzebne pieniedzy. I np stosujac kremy Lancoma mialam strasznie szorstka skore.
Dzisiaj stosuje nawet nie przypuszczacie co: kremy z firmy yves rocher, bo uwazam ze sa dobrej jakosci, moja cera je lubi, nie testowane na zwierzetach i sa roslinne. No i niedrogie.Jak jestem w Polsce kupuje polskie kremy ale jest ich tyle ze nie wiem co wybrac a i ceny sa tez obledne.
Czasami, co miesiac lub dwa, ide do kosmetyczki na ultrashall, nie wiem jak to sie pisze, i dwa razy stosowalam zastrzyki kwasu hialuronowego, poniewaz jedyne zmarszczki jakie mialam to zmarszczki nad ustami. No i teraz juz ich nie mam i jestem szczesliwa. Polecam kto potrzebuje niech sobie zrobi.Nie jest to drogie, zadnych ubocznych efektow nie ma no chyba ze malutkie siniaczki jak sie ma pecha.
O rany ale sie rozpisalam, a chcialam Wam jeszcze pokazac moja upolowana w niemieckim sh sukienke, ktorej fason dolem troche zmienilam. Material jest lniany, piekna soczysta zielen, i byla dolem rozszerzana, a ja zrobilam dolem po dwie zaszewki z przodu i z tylu i juz sukienka uzyskala modniejszy fason. Uwielbiam ja bo maskuje wspaniale, jest, jak to len, przewiewna no i zielona.


no i nieodlaczna sunia, bo jakzeby bez niej.....Mamy wlasnie 2 dni przerwy od upalow, to lepiej sie czuje i sie rusza troche.
Dziekuje serdecznie za odwiedziny i komentarze , mam nadzieje ze was nie zanudzilam dzisiaj.
.Za lasami i gorami w epoce ciezkiego socjalizmu zyla sobie pewna rodzina, byly w niej same kobiety, babcia mama i ja. Ja bylam wtedy jeszcze piekna i mloda, moja mama tez piekna i mloda, bo na kazde urodziny miala 28 lat baaardzo dlugo, i moja babcia, ktora byla juz nie mloda, ale dalej byla kobieta z klasa, ktora miala zawsze duzo apaszek, kapeluszy, torebek no i rekawiczek. Jak bylo z babcia to nie wiem ale moja mama zawsze o siebie dbala, malowala oczy, ja przyznaje sie ze do dzisiaj maluje oczy kredka metoda mamy, zawsze byla henna robiona przezemnie, paznokcie zawsze pomalowane i rece i stopy zadbane.W tamtych czasach jak znacie z historii (sic!) na sklepowych polkach byl ocet i dzem, kosmetyki to nivea i krem F kupowany w aptece. zadnych gotowych maseczek, tonikow, kremow na dzien na noc, na popoludnie, pod oczy i na powieki NIC z tych rzeczy nie bylo. Ale byla oliwa, jajka miod, czasami cytryny , siemie lniane, platki owsiane (nienawidze do dzisiaj) bialy serek sie robilo samemu tak jak i kefir, no i byly drozdze, ktore pijalismy zamiast orenzady, zawsze staly na kredensie i czekaly na nas jak wpadniemy zziajani z dwora (u nas sie mowi, ze bylam na dworze, a nie na polu czy podworku)
Wracajac do zabiegow kosmetycznych zawsze w sobote robilysmy z mama maseczki na twarz i szyje, potem dolaczyla szwagierka. A robilo sie z wyzej wymienionych produktow, zaleznie od sezonu, stanu kasy rowniez. Mysle ze najwazniejsze bylo to ze robilysmy to regularnie, ile bylo smiechu jak nam platki owsiane odpadaly na podloge. Na szyje robilysmy sobie zawijanki, tzn lignina namoczona oliwa na to folia z woreczkow sniadaniowych i zawijalo sie to czymkolwiek. Tak pozawijane chodzilysmy przez kilka godzin dziennie, i do dzisiaj nie mam zmarszczek na szyji. I powiem wam ze do czasu wyemigrowania w 1988 roku na zachod. Uzywalam tylko kremu nivea!! Metoda na mlodosc calkiem tania ze tak powiem.
Dzisiaj jest inaczej, tu na zachodzie rzucilam sie na kremy Lancom, Dior un Co, ale nie trwalo dlugo jak jak zarzucilam ich stosowanie, bo uznalam ze to wyrzucanie niepotrzebne pieniedzy. I np stosujac kremy Lancoma mialam strasznie szorstka skore.
Dzisiaj stosuje nawet nie przypuszczacie co: kremy z firmy yves rocher, bo uwazam ze sa dobrej jakosci, moja cera je lubi, nie testowane na zwierzetach i sa roslinne. No i niedrogie.Jak jestem w Polsce kupuje polskie kremy ale jest ich tyle ze nie wiem co wybrac a i ceny sa tez obledne.
Czasami, co miesiac lub dwa, ide do kosmetyczki na ultrashall, nie wiem jak to sie pisze, i dwa razy stosowalam zastrzyki kwasu hialuronowego, poniewaz jedyne zmarszczki jakie mialam to zmarszczki nad ustami. No i teraz juz ich nie mam i jestem szczesliwa. Polecam kto potrzebuje niech sobie zrobi.Nie jest to drogie, zadnych ubocznych efektow nie ma no chyba ze malutkie siniaczki jak sie ma pecha.
O rany ale sie rozpisalam, a chcialam Wam jeszcze pokazac moja upolowana w niemieckim sh sukienke, ktorej fason dolem troche zmienilam. Material jest lniany, piekna soczysta zielen, i byla dolem rozszerzana, a ja zrobilam dolem po dwie zaszewki z przodu i z tylu i juz sukienka uzyskala modniejszy fason. Uwielbiam ja bo maskuje wspaniale, jest, jak to len, przewiewna no i zielona.


no i nieodlaczna sunia, bo jakzeby bez niej.....Mamy wlasnie 2 dni przerwy od upalow, to lepiej sie czuje i sie rusza troche.
Dziekuje serdecznie za odwiedziny i komentarze , mam nadzieje ze was nie zanudzilam dzisiaj.